O tegorocznym finale konkursu Złota Szminka, który odbył się 7 kwietnia na targach Estetyka Grand 2002 opowiada Remigiusz Dziewulski – dyrektor Międzynarodowej Szkoły Charakteryzacji Marii Ewy Dziewulskiej.
Makijaże były piękne. Zwłaszcza trzy i co najśmieszniejsze to wygrał nie krajowy. Ale wszystko po kolei. Najpierw był nerwowy poranek, dzięki Bogu ładny i iście wiosenny. Nerwowy nie dla wszystkich oczywiście a na pewno już nie dla szacownych jurorów. Oni byli spokojni. Składu dostojnego gremium analizować nie będziemy, bo nie przystoi. Jeszcze by ktoś pomyślał, że ośmielam się pod wątpliwość trafny wybór organizatorów poddawać. Jedno jest pewne. Było profesjonalnie. A rzadkość to coraz większa w naszym kraju, że wygrywa najlepszy i do tego oceniany przez zawodowców.
Wielka pochwała dla Centrum Kosmetologicznego, że podczas konfigurowania składu sędziowskiego oparło się tandety zalewie i pseudo wizażystów. Rzecz dobra się stała, że stały konkursowo – jurorski duet – Jolanta Wagner i Maria Dziewulska w swe ręce wziął owe sędziowanie, bo na rzeczy się znają i kitu sobie wcisnąć nie dadzą. A kit był wciskany. Duży i nieapetyczny. Od samego początku pięknego poranka atmosfera wcześniej wspomnianej nerwowości odczuć się nad wyraz dawała. Finalistki i modelki skrzętnie uwijały się za kulisami w pośpiechu przygotowując fantazyjne kreacje i piękne fryzury. Oczywiście, dla wyjaśnienia, nie wszystkie takie fantazyjne i piękne. Pół na pół. Mieszanka kiczu i elegancji. Rzadkość? Na pewno nie, znając odwagę i brak samokrytycyzmu większości osób zgłaszających swe prace do tego rodzaju konkursów.
Praca się zaczęła ok. godz. 11.00. Mało czasu, tylko 30 minut, stres i ta godzina… No właśnie pora. Jak dla mnie to chyba trochę za wcześnie. Po pierwsze, to o której te biedne dziewczyny musiały się zerwać z łóżek, żeby przygotować kreacje i fryzury? Pewnie około szóstej, bo nawet wciskanie kitu wymaga żmudnych przygotowań. A po drugie, modelki? Czy o kondycji ich cery o tak wczesnej porze ktoś pomyślał? Apeluję zatem do szanownych organizatorów o litość dla finalistek Złotej Szminki w przyszłości, bo bidule strasznie się stresują, aż im się ręce trzęsą. Tak więc niewyspane przystąpiły do malunków. A sześć ich było. Duetów oczywiście. Kto kogo i po co malował wiemy. Kontrast wspomnianej mieszanki dał się od samego początku wyraźnie odczuć.
W zasadzie bacznie obserwując postępujące oceny jury byłem pewien kto wygra. I tak się stało. Wygrała nie krajowa „Najpiękniejsza Panna Młoda”, z Litwy. I dobrze, bo to nauczka dla polskich obiboków nadsyłających prace na konkursy (patrz artykuł „Bohater mimo woli” Beauty Forum, kwiecień 2002).
Zwyciężyła Jolanta Sargautyte-Jagminiene z Wilna. Piękna kolorowa kreacja, wszystko wyważone, spójne i do tego na pięknej modelce. Tyle dla nas Polaków pociechy, że owa modelka okazała się być Małgorzatą, stuprocentową krajanką, urodzoną co prawda na Litwie ale w absolutnie polskiej rodzinie. Swoją drogą jak wszystkie Polki na Litwie tak wyglądają to chyba trzeba Pospolite Ruszenie ogłosić i na Wilno ruszać… i odbijać!!!
No ale się zagalopowałem bo przecież inne prace na finale też były i na rzetelną ocenę zasługują. I tu rzecz zabawna, dla mnie przynajmniej, bo mniej dla Joanny Radomskiej, bo o nią tu chodzi. O krok od zwycięstwa była ona bowiem nie pierwszy raz. Od lat do finałów i Złotej Szminki i Polskich Mistrzostw Makijażu się owa utalentowana niewiasta dostaje.
I nigdy złota wywalczyć nie może. A szkoda, bo na robocie się zna, i wyczucie ma, ha ha ha – to dla rymu oczywiście, nie z szyderstwa, tylko ze szczerej sympatii dla Joasi i jej ślicznej modelki Ewy. Wszystko było znakomite w tej kreacji. Zabrakło jakiegoś kontrastu, koloru, jakiejś iskry. I o tę iskrę poszło. Ale w głębi serca wieżę, że niebawem Joasia gdzieś złoto wywalczy, bo już w czerwcu finał konkursu AVON’u, na którym jurorem będę i relacji z którego nie omieszkam z pewnością przedstawić.
Na zakończenie rozważań mych, o ostatniej godnej uwagi pracy słów kilka. Bardzo modna, żeby nie powiedzieć modowa. Bardzo efektowna, nietuzinkowa i z ogromnym smakiem. Ponad wszelką wątpliwość Klaudia Wacławik wie do czego pędzle i kosmetyki kolorowe służą. Do tego wie jak ważną rolę odgrywa modelka. Jej piękna Beata bardzo dużo wniosła swoją urodą do całego doskonałego efektu pracy. W zasadzie wszystkie trzy omawiane tu autorki prac finałowych zasługiwały na główną nagrodę. Mówiąc krótko, wiedzą co, z czym i dlaczego. Szkoda tylko, że miejsce pierwsze jest zawsze tylko jedno. Oby więcej takich talentów!
Działamy od 1996 roku i kształcimy:
charakteryzatorów filmowych, telewizyjnych, teatralnych i fashion; wizażystów; makijażystów
Roczna szkoła charakteryzacji
Zmodyfikowany program brytyjski wzbogacony o fryzjerstwo filmowe i fashion. Nauka w oparciu o najnowocześniejsze materiały i akcesoria do charakteryzacji.
Program obejmuje charakteryzację: filmową, telewizyjną, teatralną i fashion.
W programie m.in: rysunek, kreowanie postaci, perukarstwo, analiza kolorystyczna, makijaż upiększający, okazjonalny i fashion, efekty brzydoty i zmęczenia, body painting, fryzjerstwo filmowe i fashion, efekty specjalne, postarzanie, odmładzanie, rany, oparzenia i opuchlizny, historia sztuki, język angielski, praktyki na planach filmowych i tv, teatrach i studiu fotograficznym. Nauka w trybie dziennym, wieczorowym i zaocznym. Rozpoczęcie zajęć w marcu i październiku.
Kursy i szkolenia specjalistyczne:
Kurs wizażu I stopnia z programem konsultacji indywidualnych Kurs wizażu II stopnia – „Profesjonalny Makijaż”
Kurs podstaw charakteryzacji Warsztaty – „Charakteryzacja do fotografii”
www.dziewulscy.home.pl
Zadzwoń po bezpłatny katalog infolinia: 0 801 300 300
Centrum Edukacji Dziewulska i Syn, Al. Promienistych 8, 02-648 Warszawa
tel. (22) 844 68 40, 844 11 75, tel. kom. 0-602 218 440, fax (22) 844 42 09